O tym, że Raków ma spore problemy z obsadą pozycji numer dziewięć, wie chyba każdy fan polskiej piłki. Kiedy w styczniu Leonardo Rocha trafił do drużyny prowadzonej przez Marka Papszuna, wydawało się, że nowy nabytek okaże się brakującym elementem i pomoże Rakowowi w odzyskaniu mistrzostwa. Portugalczyk na razie nie pokazuje nawet ułamka tego, czym skłonił działaczy „Medalików” do transferu. W rundzie wiosennej rozegrał cztery mecze. Ani razu nie znalazł się jednak w wyjściowej jedenastce, co przełożyło się na liczby, których po prostu brakuje. Już przed tym ruchem mówiono, że to napastnik, który zupełnie nie pasuje do zespołu Papszuna. Początek drugiej części rozgrywek każe sądzić, że krytycy tego transferu mieli rację.
Leonardo Rocha w Radomiu spędził dwa lata. Na Mazowsze trafił w styczniu 2023 roku z belgijskiego KSK Lierse. Kiedy (wówczas) 25-letni napastnik trafiał do Polski, w CV miał między innymi tytuł króla strzelców drugiej ligi belgijskiej oraz wspólną grę z Kylianem Mbappe w młodzieżowym zespole AS Monaco.
W swoim pierwszym sezonie na boiskach PKO BP Ekstraklasy Rocha gwiazdą ligi nie był, ale na pewno dał się poznać jako solidny snajper. W rundzie wiosennej sezonu 2022/2023 Portugalczyk trafił do siatki sześciokrotnie. Nieco gorzej poszło mu w następnej kampanii. 26 meczów (lecz tylko 695 rozegranych minut) okraszonych czterema golami na pewno nie było tym, czego Rocha oczekiwał. Spory wpływ na tak małą liczbę minut miała świetna forma drugiego snajpera Radomiaka – Pedro Henrique.
Świetna runda jesienna
Dopiero trzeci sezon (czwarta runda) przyniósł to, o czym marzyli fani z Radomia, kiedy Portugalczyk przechodził do ich klubu. 27-latek po rundzie jesiennej prowadził nawet w klasyfikacji strzelców PKO BP Ekstraklasy. 11 goli zapewniło mu pierwszą lokatę, ex aequo z Benjaminem Kallmanem reprezentującym barwy Cracovii oraz Efthymisem Koulourisem z Pogoni Szczecin.
Skuteczność Rochy mogła imponować. Trener Bruno Baltazar (którego też już w Radomiu nie ma) budował wokół niego ofensywę drużyny, co przekładało się na liczby. Umiejętność gry w polu karnym, timing, dobre przyjęcie, wzrost (2 metry, co przekładało się na świetną grę głową), precyzja, branie odpowiedzialności w ważnych momentach. To wszystko cechowało Rochę jesienią. Jeżeli ktoś w grudniu nazwałby Portugalczyka najlepszym napastnikiem w PKO BP Ekstraklasie, niewykluczone, że obroniłby tę tezę.
Transfer budzący wątpliwości
Mimo kapitalnej postawy Leonardo Rochy dziennikarze, kibice i eksperci mieli sporo wątpliwości co do słuszności tego ruchu. Od lat w Rakowie wałkowany jest temat napastnika, który byłby w stanie włączyć się do walki o koronę króla strzelców i liderować zespołowi w kluczowych momentach. Przez Częstochowę przewinęło się już mnóstwo nazwisk, a na papierze Rocha prezentował się naprawdę przyzwoicie.
Portugalczyk zaraz przed transferem pokazał przecież, że potrafi z zadziwiającą regularnością trafiać do bramki przeciwników. Poza tym na jego korzyść przemawiała znajomość ligi, w której spędził już cztery rundy. Wielu fanów łudziło się więc, że to może w końcu ten tak wyczekiwany przez nich napastnik, który spełni oczekiwania.
❗ Leonardo Rocha nowym piłkarzem Rakowa! 🔥
✍️ https://t.co/IV7vxZlikO#ROCHA2028 pic.twitter.com/7KcHIpxywd
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) January 10, 2025
Wątpliwości było jednak sporo. Największe obawy budził styl gry 27-latka, który zupełnie różni się od tego, co wymaga od napastników Marek Papszun. Rocha nie jest piłkarzem, który będzie biegał i pressował niczym Imad Rondić. Swoją drogą on też był na radarze Rakowa, lecz ostatecznie wylądował w Kolonii. Portugalczyk jest bardziej typem snajpera, którego królestwem jest pole karne. Zamiast szybkości czy pressingu wykorzystuje spryt oraz dobre ustawianie się.
Osoby śledzące polską piłkę po transferze Rochy zadawały sobie jedno pytanie. Raków dostosuje się pod Rochę czy może to portugalski napastnik zmieni swój styl gry?
– Nie rozumiem w ogóle, co kluby robią. Poruszaliście temat pewnego zawodnika, który do pewnej drużyny kompletnie nie pasuje. Drużyna gra dynamicznie, gdy ten zawodnik strzelał bramki statycznie. Czy teraz trener zmusi go, żeby zasuwał, czy będzie tylko czekał na dośrodkowanie, wrzutkę, piłkę? – zastanawiał się w „Meczykach” właściciel Motoru Lublin Zbigniew Jakubas.
Leonardo Rocha jest piłkarzem konfliktowym?
Kiedy Leonardo Rocha strzelał w Radomiu gola za golem, jego charakter wydawał się zaletą. Miły, uśmiechnięty, potrafiący zaadaptować się w każdych warunkach (zna aż pięć języków). Sytuacja zmieniła się nieco, kiedy ze względu na dopinanie transferu Portugalczyk nie zagrał w arcyważnym meczu ze Śląskiem Wrocław.
– Trudno nazwać to prośbą, zawodnik oświadczył, że nie jedzie na mecz, a wcześniej nie uczestniczył w treningu przedmeczowym. Tak że zaskoczył nas tą decyzją. Z tego, co wiem, on uzgodnił to ze swoim menadżerem i była to przemyślana akcja z ich strony. Było to bardzo niemiłe i szkoda. Często takich słów nie mówię, ale miałem absmak, jeśli chodzi o to, co się zadziało – mówił na antenie „Weszło TV” prezes Radomiaka Sławomir Stempniewski.
Leonardo Rocha chciał wymusić transfer i dlatego odmówił wyjazdu na mecz ze Śląskiem? 👀
„Szkoda. Zwykłem mówić w takich sytuacjach, że miałem duży absmak.” pic.twitter.com/6Qbtuc2Ooa
— Weszło! (@WeszloCom) January 23, 2025
Ta sytuacja jest niemałą rysą na wizerunku Leonardo Rochy, który dotychczas uchodził za zawodnika bezkonfliktowego. Jakby tego było mało, na tym sprawa się nie skończy.
– Postępowanie dyscyplinarne ze strony klubu zostało wszczęte, nie można akceptować tego typu akcji. Nie możemy pokazać tego, że klub godzi się na podobne zachowania w przyszłości – zapowiedział prezes Stempniewski.
Leonardo Rocha niewypałem transferowym
Mimo wielu negatywnych opinii transfer Rochy do Rakowa miał ręce i nogi. Na problemy ze skutecznością częstochowian Portugalczyk wydawał się wręcz idealną opcją. Poza tym nie brakowało opinii sugerujących wpuszczanie 27-latka z ławki w starciach z lepszymi rywalami, kiedy trzeba gonić wynik lub rzutem na taśmę zdobyć trzy punkty. W tego typu sytuacjach intuicja Rochy byłaby niezwykle potrzebna. Idąc tym tokiem myślenia, w meczach ze słabszymi rywalami, przeciwko którym trzeba grać atakiem pozycyjnym, Rocha grałby od początku, próbując znaleźć sobie miejsce w polu karnym i polegając na wzroście oraz timingu, robić użytek z częstych dośrodkowań.
Głosy te nie były oderwane od rzeczywistości. Brzmiało to wszystko całkiem prawdopodobnie, jednak wszystko potoczyło się nieco inaczej. Zgodnie z przewidywaniami Rocha mecz w Poznaniu zaczął na ławce. Problem w tym, że jako rezerwowy pojawiał się na murawie także w starciach z Cracovią, Górnikiem Zabrze oraz GKS-em Katowice. Jeszcze bardziej martwi fakt, że w poniedziałkowym meczu z Lechią Gdańsk portugalski napastnik nawet nie podniósł się z ławki.
W pięciu meczach rundy wiosennej Leonardo Rocha zanotował cztery występy, a na boisku spędził „zawrotne” 43 minuty. Z racji niewielkiej ilości czasu, jaki otrzymuje 27-latek (rekord to 14 minut), siłą rzeczy liczby oraz gra też nie są zdumiewające. Były gracz Radomiaka nie trafił jeszcze do siatki w barwach „Medalików”. Nie było też ani jednego meczu, po którym mówilibyśmy, że Rocha na bramkę zasłużył, lecz zabrakło mu szczęścia.
Niestety, nowy nabytek Rakowa na razie praktycznie nie dostaje szans na pokazanie swojego potencjału, a bliżej niż do blasku Iviego Lopeza jest mu do Łukasza Zwolińskiego, który też miał być przede wszystkim skuteczny, co mu się jednak nie udało.
Szansa na premierowego gola dla Rakowa nadarzy się Portugalczykowi już dzisiaj. „Medaliki” zmierzą się na wyjeździe z Piastem Gliwice. Pierwszy gwizdek arbitra o godzinie 17:30.
🔴🔵 DZIEŃ MECZOWY 🔴🔵
Dziś walczymy w Gliwicach! ⚔️
🕠 17:30
📺 Canal+ Sport3#PIARCZ pic.twitter.com/htmVFyjw3I— Raków Częstochowa (@Rakow1921) March 8, 2025
Świetna praca